Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
pierwszy wyszedł spomiędzy jabłoni, zupełnie jak niedźwiedź,
którego się spodziewałem. Był w czarnych spodniach zaprasowanych w kancik i
w czerwonej koszuli. Zobaczyłem go w momencie, kiedy podchodził do ojca. Miał
półbuty na
wysokich obcasach, ze spiczastymi nosami. Na przegubie lewej ręki
zaświecił złoty pasek od zegarka.
- Dobrego - powiedział uśmiechając się - jak leci?
Ojciec uniósł się na łokciu. Podali sobie ręce. Pomyślałem wtedy,
że to może znajomy z Soliny - z dawnych lat? Patrzyłem, jak przysiadł
na kamieniu pod gruszą.
- Urlopik, wczasy? - zatarł ręce. - Wczasujecie się, co?
- Wędrujemy do Soliny - powiedział ojciec. Usiadł w kucki.
Wtedy zobaczyłem następnych dwóch, ubranych w drelichowe spodnie,
tenisówki
pierwszy wyszedł spomiędzy jabłoni, zupełnie jak niedźwiedź,<br>którego się spodziewałem. Był w czarnych spodniach zaprasowanych w kancik i <br>w czerwonej koszuli. Zobaczyłem go w momencie, kiedy podchodził do ojca. Miał <br>półbuty na<br>wysokich obcasach, ze spiczastymi nosami. Na przegubie lewej ręki<br>zaświecił złoty pasek od zegarka.<br> - Dobrego - powiedział uśmiechając się - jak leci?<br> Ojciec uniósł się na łokciu. Podali sobie ręce. Pomyślałem wtedy,<br>że to może znajomy z Soliny - z dawnych lat? Patrzyłem, jak przysiadł<br>na kamieniu pod gruszą.<br> - Urlopik, wczasy? - zatarł ręce. - Wczasujecie się, co?<br> - Wędrujemy do Soliny - powiedział ojciec. Usiadł w kucki.<br> Wtedy zobaczyłem następnych dwóch, ubranych w drelichowe spodnie,<br>tenisówki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego