drzewa ze szpaleru na grzbiecie wału. Słysząc skrzyp żwiru pod grubymi podeszwami Anglika, Carlos spróbował się ukryć za pniem, o sekundę za późno. Dzieliło ich już tylko dziesięć kroków.<br>(<gap>)<br>- Co, już nie rozmawiasz z koleżanką? Odechciało się zalotów? A może ty wolisz chłopaków, co? Dziewczyna jak dziewczyna, ale chłopaki tu jak malowanie...<br>- (<gap>) -wydyszał prosto w twarz Carlosa, pociągłą, ozdobioną parą wąsów, i składając palce, zrobił gest przekręcania klucza w zamku. Carlos znowu się zaśmiał. <br>- Nie rozumiem, wiesz? Non capisco. The Kiss to takie patafiany z Kalifornii. Chłopcy malowani. Ja tam wolę z dziewczyną, ale twoja sprawa. Dobra, spadówa, stary - po czym Carlos