Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
razem z wami kolację. Nie rozklejaj się. Bądź mężczyzną.
Wszystko, co mówił, było niezgrabne, zdawkowe. Głos Ireny z magnetofonu wdarł się w atmosferę pietyzmu i żałoby jak ostry zgrzyt. Był przygnębiającym świadectwem życiowej prawdy, o której Andrzej nie mówił nigdy, nawet z przyjaciółmi. Toteż Wiktor szybko zbiegł po schodach, aby jak najprędzej znaleźć się na ulicy. Tu oboje z Anną odetchnęli świeżym, wiosennym powietrzem i zanurzyli się w tłum jak w ożywczy strumień. Życie było piękne i pachniało fiołkami.
Andrzej, stojąc w oknie, odprowadzał ich spojrzeniem. Ciążyła mu obecność przyjaciół, wobec których należało odgrywać jakąś nieokreśloną rolę człowieka znękanego, złamanego nieszczęściem. Łaknął
razem z wami kolację. Nie rozklejaj się. Bądź mężczyzną.<br>Wszystko, co mówił, było niezgrabne, zdawkowe. Głos Ireny z magnetofonu wdarł się w atmosferę pietyzmu i żałoby jak ostry zgrzyt. Był przygnębiającym świadectwem życiowej prawdy, o której Andrzej nie mówił nigdy, nawet z przyjaciółmi. Toteż Wiktor szybko zbiegł po schodach, aby jak najprędzej znaleźć się na ulicy. Tu oboje z Anną odetchnęli świeżym, wiosennym powietrzem i zanurzyli się w tłum jak w ożywczy strumień. Życie było piękne i pachniało fiołkami.<br>Andrzej, stojąc w oknie, odprowadzał ich spojrzeniem. Ciążyła mu obecność przyjaciół, wobec których należało odgrywać jakąś nieokreśloną rolę człowieka znękanego, złamanego nieszczęściem. Łaknął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego