Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
koszulę.
Zamiast więc posłużyć dobrą radą - zachował się jak chamidło!
Wyrwał z żoninej dłoni plik kartoników, podzielił je wedle płci na dwie małe talie, przetasował byle jak i wrzasnął: - Kładź, idiotko, jak leci!
Chciała odpowiedzieć "dobrze, k ochany" i odejść, ale nie udało się.
Zaczęła płakać.
Ona przecież równie dobrze jak on wie, czym ma być ten wesoły sylwestrowy wieczór.
A jej z tą wiedzą trudniej niż jemu.
Wtedy, na widok łez i drżących warg, Franek bierze żonę w ramiona i oboje zapominają o gościnności, gościach i gorsecie.
Potem Piękna zacz yna się śmiać: - No i co? Żeby nie było na mnie.
Jak?
Franek
koszulę.<br>Zamiast więc posłużyć dobrą radą - zachował się jak chamidło!<br>Wyrwał z żoninej dłoni plik kartoników, podzielił je wedle płci na dwie małe talie, przetasował byle jak i wrzasnął: - Kładź, idiotko, jak leci!<br>Chciała odpowiedzieć "dobrze, k ochany" i odejść, ale nie udało się.<br>Zaczęła płakać.<br>Ona przecież równie dobrze jak on wie, czym ma być ten wesoły sylwestrowy wieczór.<br>A jej z tą wiedzą trudniej niż jemu.<br>Wtedy, na widok łez i drżących warg, Franek bierze żonę w ramiona i oboje zapominają o gościnności, gościach i gorsecie.<br>Potem Piękna zacz yna się śmiać: - No i co? Żeby nie było na mnie.<br>Jak?<br>Franek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego