Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
zaszła
potrzeba przyjścia z pomocą naszym, którzy przybywają
z okupowanego kraju?
- Zrobię zawsze, co będę mógł - odpowiedział Słowak
zwyczajnie i czuło się, że nie są to słowa rzucane na wiatr.
- Dziękuję panu bardzo. - Wojciuch wzruszony ściskał
dłoń Słowaka. - Ustalamy, że hasłem rozpoznawczym będzie:
"przynoszę pozdrowienia od Johanna".


O godzinie osiemnastej, jak się umówili, wyruszył Wojciuch ze
swym przewodnikiem Lorencem w stronę granicy.
Była druga połowa listopada i mrok panował już od paru
godzin. Noc nastała pogodna, choć wyjątkowo mroźna. Do
przebycia mieli zaledwie trzy kilometry.
Bez przeszkód dotarli do miasteczka Krivań. Lorenc miał
tu przyjaciela Słowaka, Kovaca. Był późny wieczór, gdy
zapukali do
zaszła<br>potrzeba przyjścia z pomocą naszym, którzy przybywają<br>z okupowanego kraju?<br> - Zrobię zawsze, co będę mógł - odpowiedział Słowak<br>zwyczajnie i czuło się, że nie są to słowa rzucane na wiatr.<br> - Dziękuję panu bardzo. - Wojciuch wzruszony ściskał<br>dłoń Słowaka. - Ustalamy, że hasłem rozpoznawczym będzie:<br>"przynoszę pozdrowienia od Johanna".<br><br><br> O godzinie osiemnastej, jak się umówili, wyruszył Wojciuch ze<br>swym przewodnikiem Lorencem w stronę granicy.<br>Była druga połowa listopada i mrok panował już od paru<br>godzin. Noc nastała pogodna, choć wyjątkowo mroźna. Do<br>przebycia mieli zaledwie trzy kilometry.<br> Bez przeszkód dotarli do miasteczka Krivań. Lorenc miał<br>tu przyjaciela Słowaka, Kovaca. Był późny wieczór, gdy<br>zapukali do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego