Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
strony ulicy. Wrócili tramwajarze.
Kolorowe suknie kobiet i ubrania dzieci
przemieszały się z granatowymi mundurami.

Krzyki radości, płacze, pytania i odpowiedzi
latały nad podwórkiem-studnią, zamiast ptaków
siedzących spokojnie na drzwiach i balkonach jak
na widowni amfiteatru.

- Żreć mi się chce, a nie tam piwo - powiedział
ojciec Kaja.

- Powiedzcie najpierw, jak tam było.

- Nie ma nic do opowiadania.

- A tamtych czterech wypuścili?

- Wypuścili.

- Nikomu nic się nie stało?

- U nas włos z głowy nikomu nie spadł.

- A Marycha wciąż nie ma - powiedziała
jego matka.

- Stamtąd ma dalej, zresztą nie wiadomo, czy przyjdzie
na noc.

- O Boże, żeby to się już skończyło.

- Jeszcze
strony ulicy. Wrócili tramwajarze. <br>Kolorowe suknie kobiet i ubrania dzieci <br>przemieszały się z granatowymi mundurami.<br><br>Krzyki radości, płacze, pytania i odpowiedzi <br>latały nad podwórkiem-studnią, zamiast ptaków <br>siedzących spokojnie na drzwiach i balkonach jak <br>na widowni amfiteatru.<br><br>- Żreć mi się chce, a nie tam piwo - powiedział <br>ojciec Kaja.<br><br>- Powiedzcie najpierw, jak tam było.<br><br>- Nie ma nic do opowiadania.<br><br>- A tamtych czterech wypuścili?<br><br>- Wypuścili.<br><br>- Nikomu nic się nie stało?<br><br>- U nas włos z głowy nikomu nie spadł.<br><br>- A Marycha wciąż nie ma - powiedziała <br>jego matka.<br><br>- Stamtąd ma dalej, zresztą nie wiadomo, czy przyjdzie <br>na noc.<br><br>- O Boże, żeby to się już skończyło.<br><br>- Jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego