się Malwina! Nie chcę.<br> Dusiła w objęciach porcelanową lalę o nieco wyłysiałej fryzurze. Lalka była ładna, odziana w wyblakłą, atłasową suknię. Miała nawet jeden pantofel, zamykała i otwierała oczy.<br><br> - Dajcie jej to - powiedziała pani Krysia. - To moja lalka. I nie żadna Malwina, Irenko, tylko Klara. Dostałam ją, gdy byłam taka jak ty. Nawet nie wiedziałam, że tu się przechowała.<br> - Nie Klara! Malwina - darła się Irenka.<br><br> - No dobrze, niech ci będzie. Jest twoja, ale chodź.<br> Buzia dziecka rozbłysła szczęściem. Wpatrzyła się w ofiarodawczynię z niewypowiedzianym wprost wyrazem zachwytu.<br><br> - Ona nigdy nie miała lalki - usprawiedliwiała się Marta. - Raz, taką szmacianą, z rynku, ale