Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
języki ognia lizały zgranatowiały kadłub "Kurska" osuwającego się w głąb nieba.
* * *
Z klatek schodowych, domów i bram wysypywało się coraz więcej ludzi. Ledwo ubranych, w szlafrokach, kapciach, zarzuconych naprędce koszulach. Wszyscy biegli w kierunku wachlarza łuny, który ogarnął już pół nieba i łopotał sczerniałą żółcią. Po drugiej stronie miasta świt, jakby obudzony eksplozją, wytrzeszczył oczy. Zygmunta ogarnęło nieprzyjemne przeczucie, że to wszystko ma swój wspólny mianownik, łączy się w całość. Wcześniejsze lęki i sny, korytarzowe obsesje i odejście chmur północnych, a teraz ta rozprawa z Północnym, wybuch i chaos, jaki ogarnął dzielnicę. Nic nie jest przecież kwestią przypadku, skoro przypadek to
języki ognia lizały zgranatowiały kadłub "Kurska" osuwającego się w głąb nieba.<br>* * *<br>Z klatek schodowych, domów i bram wysypywało się coraz więcej ludzi. Ledwo ubranych, w szlafrokach, kapciach, zarzuconych naprędce koszulach. Wszyscy biegli w kierunku wachlarza łuny, który ogarnął już pół nieba i łopotał sczerniałą żółcią. Po drugiej stronie miasta świt, jakby obudzony eksplozją, wytrzeszczył oczy. Zygmunta ogarnęło nieprzyjemne przeczucie, że to wszystko ma swój wspólny mianownik, łączy się w całość. Wcześniejsze lęki i sny, korytarzowe obsesje i odejście chmur północnych, a teraz ta rozprawa z Północnym, wybuch i chaos, jaki ogarnął dzielnicę. Nic nie jest przecież kwestią przypadku, skoro przypadek to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego