miałby znać tę jego tajemnicę. "Żeby Zygmunt był na chodzie... Nie, nie ma co, muszę znaleźć Jerzego."<br>- Wracaj do matki i powiedz, że wszystko będzie w porządku, niech się nic nie boi.<br>- My się nie boimy... - szepnęła Alina tak jakoś, że serce mu się ścisnęło. - Idź, głupia! - zgromił ją serdecznie, jakby wyraziła zgodę na coś przeraźliwego, i nagle objąwszy ją za szyję, pocałował.<br>- Idź do domu - powiedział i uczuł jakiś skurcz serca po słowie "dom". Jeździł całe popołudnie. Odwiedził najpierw dwa znajome mieszkania na Mokotowie. Potem obwieszonym tramwajem, pełnym zdenerwowanych ludzi, dostał się na Wolę szukając mieszkania znanego mu gimnazjalnego profesora