wegetowali w szpitalach i klinikach. Niegdyś ci niekwestionowani władcy wydziałów i zespołów adwokackich przyjmowali petentów, którzy nie śmieli podnieść wzroku, głośniej się odezwać, tym bardziej zaprotestować, a teraz dalsza egzystencja zależała być może od dobrej woli najmniejszego z nich, niegdysiejszych klientów.<br>Jeśli odejść, to z fasonem, powtarzał ojciec w chwilach jakiej takiej przytomności. Wiele razy przypominał nam historię Huberta, gospodarza leśniczówki w Cielcu, który na sobotnich polowaniach przyjmował całą legislacyjną śmietankę miasta.<br>Otóż Hubertowi po stwierdzeniu złośliwego guza wycięli połowę żołądka, nikt mu jednak o tym nic przez dwadzieścia lat nie powiedział, rzecz się wydała przypadkiem, po polowaniu, przy wódce. "Masz, stary