by jej nie obudzić, sięgnął po papierosa. Zaszeleścił celofan. Paczuszka ugięła się miękko: była pusta. Przypomniał sobie, że w walizce ma jeszcze jedną. Wysunął spod niej ramię. Wstał. W drodze do szafy spostrzegł na stole pozostawioną przez Roberta czy Jagiełłę paczkę chesterfieldów, wyjął jednego, zapalił.<br>Nagle, nie myśląc, co robi, jął się gwałtownie ubierać.<br>"Wrócę za dwa dni..." - napisał kartkę i pozostawił na stoliku przy łóżku, opierając o lampę.<br>Zbiegł w dół po trzy stopnie. Złapał taksówkę.<br>- Taryfa razy dwa za pośpiech - obiecał rzucając adres, gdzie parkowali swego mercedesa.<br>- Oczywiście, oczywiście... - niby obojętnie przyjął informację, że "przyjaciele" przed godziną wyruszyli do Brukseli