Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
wyczuwał palcami smukłe i lekkie ścięgna konstrukcji, cicho szeleścił piasek przesypujący się między szprychami.
Związane dłonie dokuczały jednak coraz bardziej. Podczas chaotycznej ucieczki sznury wżarły się w ciało, z wielkim trudem utrzymywał kierownicę. Teraz skóra swędziała bezlitośnie i nie mógł się nawet podrapać. Zszedł więc do rowu, odłożył rower i jął się mocować z powrozem. Kiedy starał się przegryźć konopne więzy, gwałtowna oskoma zaciskała szczęki, a przed oczami biegały żółte i niebieskie koła.
Na trawie bieliła się już przedporanna rosa. Świerszcze wykłócały się na polach, w rozpadlinach stały wielkie jeziora mgły. Gwiazdy gasły jedna po drugiej. Wtem jakaś ogromna na tle nieba
wyczuwał palcami smukłe i lekkie ścięgna konstrukcji, cicho szeleścił piasek przesypujący się między szprychami.<br>Związane dłonie dokuczały jednak coraz bardziej. Podczas chaotycznej ucieczki sznury wżarły się w ciało, z wielkim trudem utrzymywał kierownicę. Teraz skóra swędziała bezlitośnie i nie mógł się nawet podrapać. Zszedł więc do rowu, odłożył rower i jął się mocować z powrozem. Kiedy starał się przegryźć konopne więzy, gwałtowna oskoma zaciskała szczęki, a przed oczami biegały żółte i niebieskie koła.<br>Na trawie bieliła się już przedporanna rosa. Świerszcze wykłócały się na polach, w rozpadlinach stały wielkie jeziora mgły. Gwiazdy gasły jedna po drugiej. Wtem jakaś ogromna na tle nieba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego