zjawił, i...<br>Umilkł, zawstydzony. Spartakus z niezmierną litością patrzył na wychudzoną twarz chłopca, na sterczące spod skóry żebra, liczne różowe ślady zagojonych niedawno ran, zadrapania i sińce.<br>- Któż cię tak podrapał, że wyglądasz, jakby cię czesano drucianym grzebieniem? - zapytał starzec.<br>- Gonił mnie Marek, bratanek mego pana, Waryniusza, i wpadłem do jaru, tu gdzie płynie rzeczka... ja uciekłem... - dokończył szeptem - bicia nie mogłem znieść...<br>Nie mógł sam zrozumieć, skąd wzięła się ta ufność do obcych, pierwszy raz spotkanych ludzi. Szczerze, nic nie tając, odpowiadał na zadawane pytania. Opowiedział o porwaniu przez piratów, o ucieczce ze służby, o tułaczce, o strasznych, wczorajszych przeżyciach