powinno niepokoić amatorów mocnych trunków; produkcja spirytusu nadal szparko rośnie - drogie ziemniaki nadrabiamy "tanim" żytem). Sumując kartoflaną sytuację w trzech słowach: jest ich w tym roku mało, są złe, a za to drogie. Gorzej jednak, że całe to ziemniaczane nieszczęście nie było wyłącznie wynikiem zeszłorocznej nieprzychylnej pogody. Ona jedynie uwidoczniła jaskrawo całe zło, utajone w polskim kartoflu. Ujawniła wszystkie jego słabości. Skutki ich przeżywamy - i przeżywać będziemy - co roku, niezależnie od tego, czy lato deszczowe, czy słoneczne. Słabość pierwsza. Kartofle są u nas uprawiane, rzekłbym - od niechcenia. Każdy rolnik orze pod nie parę zagonów, ot, na własny użytek, sadzi byle jak