Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
zobaczysz. I z rozpaczą przywołujesz tamten obraz... Werandę, uchylone okno i jego bardzo bladą twarz z oczami, które wpatrywały się w ciebie, jakby twój obraz chciały zatrzymać na zawsze...
Ojciec prowadził cię, a raczej ciągnął za rękę, a Steceńko stał nieruchomo ze zmartwiałą twarzą, aż zakryły go roziskrzone w słońcu jaśminy.
Teraz będzie więźniem własnych córek - tak wtedy pomyślałaś. Chciałaś wyrwać się, wrócić do tamtych alei, żeby spojrzeć raz jeszcze, ale ojciec trzymał cię tak mocno, że wieczorem zobaczyłaś na przedramieniu sine ślady jego palców.
Boże! Jakże nienawidziłam wówczas własnego ojca...
O czym marzysz, idąc chodnikiem, na którym leży gruz? Niespokojnie
zobaczysz. I z rozpaczą przywołujesz tamten obraz... Werandę, uchylone okno i jego bardzo bladą twarz z oczami, które wpatrywały się w ciebie, jakby twój obraz chciały zatrzymać na zawsze...<br> Ojciec prowadził cię, a raczej ciągnął za rękę, a Steceńko stał nieruchomo ze zmartwiałą twarzą, aż zakryły go roziskrzone w słońcu jaśminy.<br> Teraz będzie więźniem własnych córek - tak wtedy pomyślałaś. Chciałaś wyrwać się, wrócić do tamtych alei, żeby spojrzeć raz jeszcze, ale ojciec trzymał cię tak mocno, że wieczorem zobaczyłaś na przedramieniu sine ślady jego palców.<br> Boże! Jakże nienawidziłam wówczas własnego ojca...<br> O czym marzysz, idąc chodnikiem, na którym leży gruz? Niespokojnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego