Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
się więc pobożnie i poleciwszy Panu Bogu, począł wygrywać na skrzypcach.
Niezadługo otworzyła się przed nim, jak niegdyś, ściana pagórka i Bona w królewskim wyszła stroju.
- No, jak się miewasz, przyjacielu? - zapytała Janka. - Jakoś smutnie ci dziś z oczu patrzy; powiedzże, co ci się stało i jakiej chcesz pomocy?
- Ach, jaśnie oświecona królowo! - rzekł grajek. - Stało mi się ciężkie dziś nieszczęście. Zagapił się człowiek, pasąc bydło, a czerwona Łysa tymczasem w las zalazła i wilcy ją zżarli! Poradź, pomóż, zlituj się, miłościwa pani! Bo mi się chyba utopić przyjdzie.

- Nie rozpaczaj no tylko przed czasem, chętnie ci dopomogę. Jałówki wprawdzie zjedzonej
się więc pobożnie i poleciwszy Panu Bogu, począł wygrywać na skrzypcach. <br>Niezadługo otworzyła się przed nim, jak niegdyś, ściana pagórka i Bona w królewskim wyszła stroju. <br> - No, jak się miewasz, przyjacielu? - zapytała Janka. - Jakoś smutnie ci dziś z oczu patrzy; powiedzże, co ci się stało i jakiej chcesz pomocy?<br>- Ach, jaśnie oświecona królowo! - rzekł grajek. - Stało mi się ciężkie dziś nieszczęście. Zagapił się człowiek, pasąc bydło, a czerwona Łysa tymczasem w las zalazła i &lt;orig&gt;wilcy&lt;/&gt; ją zżarli! Poradź, pomóż, zlituj się, miłościwa pani! Bo mi się chyba utopić przyjdzie. <br><br>- Nie rozpaczaj no tylko przed czasem, chętnie ci dopomogę. Jałówki wprawdzie zjedzonej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego