powiedziała: "Ależ tu smutno, jak możecie być tacy ponurzy", i wybiegła. Za chwilę wróciła z torba pełna czerwonej, soczystej papryki, włożyła ją do jednego z koszyków na pieczywo i ustawiła dokładnie w tym miejscu. Teraz zawsze tu stoi. Czasem stawiam kosz czerwonych jabłek, a czasem bukiet czerwonych kwiatów, ale takich jasnoczerwonych. Niech pan popatrzy, jak to ładnie wygląda. Tu wszystko jest drewniane i zawsze jest trochę ciemno przez te pnącza za oknem, tylko niektóre rzeczy lśnią, lustro, ekspres, szkło, ale we wszystkim odbija się kolor drewna albo ziele.. Ten czerwony kosz wszystko ogrzewa. Ona właśnie taka była, ogrzewała wszystko naokoło siebie