się na drugi bok. "Popielate włosy, prosty nos, chrapki jak wymyślone przez tego, co malował Monę Lisę. ŤAni trochę nie wyglądaszť" - mówił do niej w myślach.<br>Teraz już wiedział, że gest, jakim gładził mały palec jej opartej na poręczy ręki, w chwili gdy spytała: "Kiedy mamy się wyprowadzić?", był najbardziej jawną pieszczotą w ich historii. Teraz nie wolno mu pozwolić sobie na cień poufałości: wszystko wyglądałoby na to, że zamierza korzystać z praw, które zdobył, a które mu się nie należą.<br>"Trzeba by zaprosić Żaboklickiego" - przemyka mu przez głowę. I naraz: "Przecież mu nie będę mówił, jak jest naprawdę, ale jeśli