Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
było słońce za plecami, cztery potoki, a kiedyśmy zjeżdżali do piątego, słychać było już z daleka śpiewających mężczyzn. Diego powiedział: - Zaiste Menalkas i Tityrus siedzą tam, bo nie wygląda mi to bractwo na szajkę łotrzyków. - Wtem zaśpiewała jeszcze kobieta i Diego dodał: - Jest i Amaryllis.
- Szałasy stały w kotlinie. Dostrzegliśmy je zaraz. Zbocze nie było strome, osiołki zbiegły truchtem, ludzie przywitali nas grzecznie i tylko jedna dziewczyna, ta Amaryllis, rozpoznała mnie od pierwszego wejrzenia. - Ty panną jesteś - mówi.
Nocowaliśmy u nich.
Przemytnicy też chodzą tamtędy i ci pasterze są przyzwyczajeni do Diego sam pytał, czy nie bywa rozboju, ale nie, teraz nie
było słońce za plecami, cztery potoki, a kiedyśmy zjeżdżali do piątego, słychać było już z daleka śpiewających mężczyzn. Diego powiedział: - Zaiste Menalkas i Tityrus siedzą tam, bo nie wygląda mi to bractwo na szajkę &lt;page nr=16&gt; łotrzyków. - Wtem zaśpiewała jeszcze kobieta i Diego dodał: - Jest i Amaryllis.<br>- Szałasy stały w kotlinie. Dostrzegliśmy je zaraz. Zbocze nie było strome, osiołki zbiegły truchtem, ludzie przywitali nas grzecznie i tylko jedna dziewczyna, ta Amaryllis, rozpoznała mnie od pierwszego wejrzenia. - Ty panną jesteś - mówi.<br>Nocowaliśmy u nich.<br>Przemytnicy też chodzą tamtędy i ci pasterze są przyzwyczajeni do Diego sam pytał, czy nie bywa rozboju, ale nie, teraz nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego