Patrząc na jej ramiona piękne aż do bólu, Widmar powtarzał bez sensu: - Rebeko, Rebeko... - Oddałby wszystko, aby się dowiedzieć, co myśli w tej chwili ta dziwna kobieta. Mieszkał z nią przez dwa lata pod jednym dachem i dopiero teraz przekonał się, że nic o niej nie wie. - Rebeko!... A gdy jęczał w ten sposób, patrząc z trwogą na ukochaną linię ramion, nie przypuszczał nawet, że mniej więcej tak samo wykrzykuje w duchu doktor Tamten, szybkimi krokami zbliżający się do ich domu .<br><page nr=19><br> Jednak było właśnie tak. Z tą tylko różnicą, że doktor to imię powtarzał z wesołą beztroską, a czasem z odcieniem