lekarstwem po całym ciele rozpływa się uspokojenie: ulga nadchodziła niemal natychmiast,<br>zamknąłem oczy i znów pogrążyłem się w nieświadomości, która rozjaśniała się z wolna i powracały sceny z podróży do Teheranu, i nie wiedziałem, jak długo trwała, a może ta druga, do Esfahanu, późniejsza, która nakładała się na nią: samochody, jeden za drugim, mknęły wąską drogą wykutą w zboczu niebosiężnego łańcucha górskiego i raz po raz rozlegały się okrzyki przestrachu, kiedy wydawało się, że koła osuną się ze skalnej półki i pojazd runie w otwierającą się tuż obok przepaść,<br>i spadałem w bezdenną otchłań: wyrzucony z przechylonego na łuku drogi samochodu, toczyłem się