Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Robotnik? - mieszają się głosy. Łokcie idą w ruch. Kto pierwszy, ten lepszy. Byle bliżej opadającej powoli szyby kierowcy. W oknie mignęła dłoń. Trzy wyprostowane palce: - Dwóch do łopaty i spawacz. Na dziś i jutro. Tylko trzech.

Ludzie się odwracają. Dłonie tłamszą kolorowe reklamówki. Wołodia odnajduje swoje miejsce przy krawężniku. Siadają jeden za drugim. Zaraz przyjedzie następny samochód. Zaraz się uda.

W Piasecznie każdy wskaże drogę na bazarek. Przyjezdni pytają: - Gdzie stoją Ruscy do pracy? I każdy wie, że na bazarku.

Wszyscy mówią: bazarek, choć to tylko piaszczysty placyk, pusta parcela przy skrzyżowaniu dwóch ruchliwych ulic. I wszyscy mówią Ruscy, choć na pracę czekają
Robotnik? - mieszają się głosy. Łokcie idą w ruch. Kto pierwszy, ten lepszy. Byle bliżej opadającej powoli szyby kierowcy. W oknie mignęła dłoń. Trzy wyprostowane palce: - Dwóch do łopaty i spawacz. Na dziś i jutro. Tylko trzech.<br><br>Ludzie się odwracają. Dłonie tłamszą kolorowe reklamówki. Wołodia odnajduje swoje miejsce przy krawężniku. Siadają jeden za drugim. Zaraz przyjedzie następny samochód. Zaraz się uda.<br><br>W Piasecznie każdy wskaże drogę na bazarek. Przyjezdni pytają: - Gdzie stoją Ruscy do pracy? I każdy wie, że na bazarku.<br><br>Wszyscy mówią: bazarek, choć to tylko piaszczysty placyk, pusta parcela przy skrzyżowaniu dwóch ruchliwych ulic. I wszyscy mówią Ruscy, choć na pracę czekają
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego