lotu. Kwitła tu moja dziecięca ojczyzna... Choć co rusz zagrożona ich, tych moich najbliższych bogów, zapowiedziami. Przyzwyczaiłem się, że zapowiedzi się nie ziszczają. A wieczorem, w łóżku musiałem się mocno zabezpieczać, by nie zostać dokądś porwanym. Na przykład stawałem się bulwą - mózgiem rośliny - zanurzoną wiele metrów pod ziemię... i z jedną jedyną łodygą sięgającą powierzchni... lecz nie odważała się wyrosnąć na szczerym polu - nie, docierała do ciemnej jaskini wypełnionej wodą - przez wodę dążyła wciąż w górę - tam widziała wreszcie wąskie, niedostępne wejście jaskini, przez które świeciło słońce.<br> <page nr=27><br><tit>Janek</><br>Wieczorem Telefonuje Lidia... Kiedy myślę, że już się kończy rozmowa, mówi nagle: "Poczekaj, muszę