porucznik z wagonu wyrzuci, to sam pieszo pójdę! - krzyknął buntowniczo Maciuś.<br>Łzy go dusiły. Jak to, on, król, który na białym koniu na czele zastępów, ze wszystkich okien obsypywany kwiatami, winien był opuszczać stolicę - ukradkiem wymyka się jak złodziej, by spełnić swój święty obowiązek obrony kraju i poddanych - i oto jedna za drugą spadają na niego obelgi.<br>Koniak i łosoś szybko rozchmurzyły oblicza żołnierzy.<br>- Królewski koniak, królewski łosoś - chwalili.<br>Nie bez radości przyglądał się Maciuś, jak koniak guwernera zapijali żołnierze.<br>- No, mały kamracie, golnij i ty krzynę; zobaczymy, czy umiesz wojować.<br>Nareszcie Maciuś pije to, co pijali królowie.<br>- Precz z tyranem! - zawołał.<br>- He