zamilkliśmy, jako że Wanda wracała sprężynującym krokiem od telefonu. Siedzieliśmy w restauracji jeszcze dość długo, nie mogę jednak dalej cytować naszych dialogów, musiałbym je wymyślać, gdyż po powrocie Wandy kelner przyniósł butelkę wódki "Mao-Tai" pędzonej na opium, i w ten sposób zdolności odtwórcze umysłu zostały ograniczone, nie znaczy to jednak, bym nie pamiętał ogólnych zarysów rozmowy, otóż wypiliśmy w trójkę na "ty" (wniosek inżyniera), wymieniliśmy z inżynierem adresy, a także po zapisaniu adresu Hotelu Naukowego, w którym Wanda miała zamieszkać po wyjeździe męża do Iks (na razie mieszkali w "Bizancjum"), zobowiązałem się zaprowadzić ją do największego w Oksymoronie magazynu sprzedającego