Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Kilka dni można wytrzymać, bo poza tym pusto w Kazimierzu, że tylko psy po rynku biegają - mówiły. - Przyzwyczailiśmy się do tłoku, bo to dla nas też pieniądze. Przyjeżdżają i znów ich nie ma - jak w serialu telewizyjnym.
Jeszcze kilka lat temu nie było w Kazimierzu takiej bazy noclegowej, głównie przyjeżdżały jednodniowe wycieczki uczniów dając zarobek przewodnikom PTTK, a kiedy ktoś się w mieście zakochał, to za zgodą właściciela rozbijał namiot przy barze z zielonej dykty nad Wisłą albo rozmieszczał się w schronisku młodzieżowym. A i ci co przyjeżdżali, bardziej się garnęli do łażenia po wąwozach, niż do siedzenia na rynku. Kazimierzanie
Kilka dni można wytrzymać, bo poza tym pusto w Kazimierzu, że tylko psy po rynku biegają - mówiły. - Przyzwyczailiśmy się do tłoku, bo to dla nas też pieniądze. Przyjeżdżają i znów ich nie ma - jak w serialu telewizyjnym.<br>Jeszcze kilka lat temu nie było w Kazimierzu takiej bazy noclegowej, głównie przyjeżdżały jednodniowe wycieczki uczniów dając zarobek przewodnikom PTTK, a kiedy ktoś się w mieście zakochał, to za zgodą właściciela rozbijał namiot przy barze z zielonej dykty nad Wisłą albo rozmieszczał się w schronisku młodzieżowym. A i ci co przyjeżdżali, bardziej się garnęli do łażenia po wąwozach, niż do siedzenia na rynku. Kazimierzanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego