Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
się, zauważyć wczoraj, że nie mam zwyczaju jąkać się.
Tamten nic nie odpowiedział. W milczeniu skręcili za rynkiem w długą i wąską Rzeczną. Szretter pogwizdywał przez zęby. - O cholera! - zaklął naraz Franek. - Wiesz co?
- No?
- Nie chciałbym z tobą zaczynać. - Ba! - odparł obojętnie Szretter.
Bogucki mieszkał na końcu ulicy, w jednopiętrowym, drewnianym domku. Za rozległym, pełnym teraz słońca podwórzem zieleniała gęsta, młoda olszyna. Niżej, prześwitując pomiędzy drzewami, płynęła Śreniawa.
Drewniak był długi jak barak, z dachem pociemniałym i z lekka omszałym, że starości nieco w ziemię wrośnięty. Wzdłuż pierwszego piętra biegła wąska, na wątłych kolumienkach wsparta galeryjka. Na jej balustradzie wygrzewał
się, zauważyć wczoraj, że nie mam zwyczaju jąkać się.<br>Tamten nic nie odpowiedział. W milczeniu skręcili za rynkiem w długą i wąską Rzeczną. Szretter pogwizdywał przez zęby. - O cholera! - zaklął naraz Franek. - Wiesz co?<br>- No?<br>- Nie chciałbym z tobą zaczynać. - Ba! - odparł obojętnie Szretter.<br>Bogucki mieszkał na końcu ulicy, w jednopiętrowym, drewnianym domku. Za rozległym, pełnym teraz słońca podwórzem zieleniała gęsta, młoda olszyna. Niżej, prześwitując pomiędzy drzewami, płynęła Śreniawa.<br>Drewniak był długi jak barak, z dachem pociemniałym i z lekka omszałym, że starości nieco w ziemię wrośnięty. Wzdłuż pierwszego piętra biegła wąska, na wątłych kolumienkach wsparta galeryjka. Na jej balustradzie wygrzewał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego