Nie tak dawno przecież przez nasze ekrany przewinęło się szereg utworów zgrabnych nawet i artystycznie dojrzałych, których rezonans społeczny był nikły. Filmy kryjące się za sztafażem historycznych, dawno przebrzmiałych epok, wyciągnięte z podręcznikowego lamusa naszej tradycji. Okazuje się jednak, że podziały na film historyczny i współczesny nie są ani tak jednoznaczne, ani tak proste. <br>W przypadku <hi rend="italic">"Tańczącego jastrzębia"</>mamy do czynienia również z formą eskapizmu, tyle tylko, że nie w czasie, a w formie. Z rodzajem eskapizmu formalnego. Co najdziwniejsze, dzieje się to w momencie, gdy sztuka w ogóle, a sztuka filmowa w szczególności, poddana jest ogromnej presji przewartościowania obiegowych sądów