Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
palić. Gdy płomienie znikły, przyjrzałem się nabitym nań kawałkom kiełbasy.
- Całkiem spalone, panie Marianie - rzekłem ze smutkiem i żalem w głosie.
- Sierść jebana! - zaklął palacz jadowicie. - Pół kilo podwawelskiej przez niego się zmarnowało! - był tak podenerwowany, że aż ręce mu się trzęsły. - Dawaj tutaj, może jeszcze będą się nadawać do jedzenia! Twarz sierżanta przyjęła płaczliwy wyraz. Jakby coś go bolało albo uwierało. Nagle odwrócił się, przeskoczył pień i pobiegł w las, rozpinając pasek od spodni.
- Hola, hola... panie sierżancie, toć nie będziemy pana bić z tego powodu! - krzyknął za nim palacz niezmiernie zdziwiony strachliwością tego, wydawać by się mogło, gramotnego trepa
palić. Gdy płomienie znikły, przyjrzałem się nabitym nań kawałkom kiełbasy.<br>- Całkiem spalone, panie Marianie - rzekłem ze smutkiem i żalem w głosie. <br>- Sierść jebana! - zaklął palacz jadowicie. - Pół kilo podwawelskiej przez niego się zmarnowało! - był tak podenerwowany, że aż ręce mu się trzęsły. - Dawaj tutaj, może jeszcze będą się nadawać do jedzenia! Twarz sierżanta przyjęła płaczliwy wyraz. Jakby coś go bolało albo uwierało. Nagle odwrócił się, przeskoczył pień i pobiegł w las, rozpinając pasek od spodni.<br>- Hola, hola... panie sierżancie, toć nie będziemy pana bić z tego powodu! - krzyknął za nim palacz niezmiernie zdziwiony strachliwością tego, wydawać by się mogło, gramotnego trepa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego