śmierci</>"<br>Pisząc na wstępie swej książki o pierwszych czytelnikach Brzozowskiego, Miłosz stwierdza, że "<q>albo nie rozumieli go wcale, albo rozumieli co trzecie zdanie</>", "<q>kampanie Brzozowskiego... przysparzały mu entuzjastów wśród młodzieży, byli to jednak na ogół tylko uczuciowi sprzymierzeńcy</>". Ocena zdaje mi się słuszna. Ale w czym tkwić mogła ta siła jego działania na "uczuciowych sprzymierzeńców", magia, której sam uległem do tego stopnia, że spotkanie z Brzozowskim do dziś uważam za jedną z najważniejszych dat mego życia. Gdybym był rzadkim wyjątkiem, miałoby to znaczenie czysto osobiste, ale reakcja moja na jego pisma, spóźniona o 10 lat przynajmniej i przez to nietypowa, istniała za