dobroci. Niektórzy myślą o wszystkich, i to też nie jest dobroć. A tylko wyjątkowi myślą o innych, o tym czy tamtym pojedynczym człowieku, i to jest dobroć.<br>- Czyli miłość bliźniego - skonstatowałem.<br>- Czemu tak ironicznie? - Piolanti oburzył się. A w imię czego apelował pan do księdza de Vos albo nawet do jego eminencji, jeśli nie w imię miłości bliźniego?<br>- W imię sprawiedliwości - zaoponowałem. Ksiądz na to twardo: <br>- Nie, proszę pana. Chodził pan do nich nie dlatego, bo liczył pan na to, że się przejmą, ponieważ zostało złamane prawo, ale dlatego, bo liczył pan, że poruszy pan ich serce, ponieważ skrzywdzono panu ojca!<br>- Może