widzieć się z kimś z naczalstwa. Trwało to jakieś pięć minut, aż znudzony żołnierz stanowczo oznajmił:<br>-Nie nado - odsunął natręta, a wyglądało to tak, jakby tamten odskoczył jak kopnięta piłka. Tylko cudem albo dzięki swojej wyjątkowej sprawności się nie przewrócił. Żołnierz odszedł.<br>-Wot durak, własnej mowy nie rozumie - poskarżył się jegomość. Szczerze zdumionym spojrzeniem zatoczył pełne koło, spostrzegłszy Jassmonta, ucieszył się. Znalazł odpowiedniego słuchacza. Przystąpił bliżej. Szczególny gość. Postać z humorystycznych gazetowych rysunków. Takiemu karykaturzyści przydają chmurkę z jakimś głupawym zdankiem. Niski, dość korpulentny, mocno wyłysiały, zaróżowiony. Grube szkła okularów zaszronione albo zapocone. Krótkim ruchem, trzymając rękę blisko ciała, poprawił rozpiętą