Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
w ogóle rangi, bo drzewo z ojcem w Podjelniakach piłuje. Czemu ty w ogóle nie oddychasz?
- Kajaki, jak ty myślisz? Przyjdzie ona nawiedzić?
- Kto?
- Żeby ciebie wilcy - szepnął z rezygnacją Polek.
- A bo ty ciągle: ona, ona. To szantrapa. Myślisz, że ty jeden jesteś. Ona z każdym chodzi. Taka już jej natura... Umilkł nagle i jął się pilnie wsłuchiwać w oddech przyjaciela.
- Polek? Polek? Oddychaj, jedry twoje pałki, bo mnie jakoś tak przedziwnie koło ciebie siedzieć. Milczenie.
- Polek? No, dosyć! Do! Do! Chwycił Krywkę za bark, potrząsnął nim kilka razy.
- Zostaw. Boli - szepnął Polek.
- Bo ja pójdę, jak Boga kocham, jeśli nie
w ogóle rangi, bo drzewo z ojcem w Podjelniakach piłuje. Czemu ty w ogóle nie oddychasz?<br>- Kajaki, jak ty myślisz? Przyjdzie ona nawiedzić?<br>- Kto?<br>- Żeby ciebie wilcy - szepnął z rezygnacją Polek.<br>- A bo ty ciągle: ona, ona. To szantrapa. Myślisz, że ty jeden jesteś. Ona z każdym chodzi. Taka już jej natura... Umilkł nagle i jął się pilnie wsłuchiwać w oddech przyjaciela.<br>- Polek? Polek? Oddychaj, jedry twoje pałki, bo mnie jakoś tak przedziwnie koło ciebie siedzieć. Milczenie.<br>- Polek? No, dosyć! Do! Do! Chwycił Krywkę za bark, potrząsnął nim kilka razy.<br>- Zostaw. Boli - szepnął Polek.<br>- Bo ja pójdę, jak Boga kocham, jeśli nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego