Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
szkolnej zabawie? I czegoś ty się tak spił wtedy? I tak została
twoją żoną. Eh, była z niej dziewczyna. Też się po cichu w niej
kochałem. Wszyscy się kochali.
Słońce jakoś dziwnie wolno zachodziło, jakby utkwiło w zakratowanym
oknie baszty, wychodzącym akurat na kościół Świętego Jakuba na
przeciwległym wzniesieniu, wśród jesiennie poszarzałych ogrodów.
Ogarniała mnie coraz dotkliwsza bezwolność, a gęstniejący półmrok
pokoju najwyraźniej sprzyjał tej bezwolności. Nie mogłem się nawet
zdobyć, żeby wstać z fotela i spakować się, skoro powziąłem już
postanowienie, że wyjeżdżam zaraz po zachodzie słońca.
Patrzyłem wciąż w to zakratowane okno i miałem wrażenie, że moje
myśli przepływają
szkolnej zabawie? I czegoś ty się tak spił wtedy? I tak została<br>twoją żoną. Eh, była z niej dziewczyna. Też się po cichu w niej<br>kochałem. Wszyscy się kochali.<br> Słońce jakoś dziwnie wolno zachodziło, jakby utkwiło w zakratowanym<br>oknie baszty, wychodzącym akurat na kościół Świętego Jakuba na<br>przeciwległym wzniesieniu, wśród jesiennie poszarzałych ogrodów.<br>Ogarniała mnie coraz dotkliwsza bezwolność, a gęstniejący półmrok<br>pokoju najwyraźniej sprzyjał tej bezwolności. Nie mogłem się nawet<br>zdobyć, żeby wstać z fotela i spakować się, skoro powziąłem już<br>postanowienie, że wyjeżdżam zaraz po zachodzie słońca.<br> Patrzyłem wciąż w to zakratowane okno i miałem wrażenie, że moje<br>myśli przepływają
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego