Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
z dławiącym uczuciem przerażenia, za ścianą ciurkały monotonnie ostatnie krople w rynnach. Małe okno przecięte podwójnym, jakby prawosławnym krzyżem zwiastowało pierwszy brzask chmurnego dnia. Dobrą chwilę szamotał się z resztkami snów napastliwych i przykrych, ułomkami widziadeł i majaków, zanim pojął, że jest w domu, że leży na drewnianym wyrku przy jesionowej ścianie starego kredensu, że zbliża się świt niosący nadzieję wyzwolenia od strachów nocy. Męczyła go dusznota, więc odkrył się skwapliwie, lecz dotkliwy chłód nie dał ulgi. Serce biło niespokojnie, jakby we śnie, z którego dopiero co się uwolnił, przebiegał realnie obszary zwidów i lęku. Powoli z owych strzelistych kształtów niepokoju
z dławiącym uczuciem przerażenia, za ścianą ciurkały monotonnie ostatnie krople w rynnach. Małe okno przecięte podwójnym, jakby prawosławnym krzyżem zwiastowało pierwszy brzask chmurnego dnia. Dobrą chwilę szamotał się z resztkami snów napastliwych i przykrych, ułomkami widziadeł i majaków, zanim pojął, że jest w domu, że leży na drewnianym wyrku przy jesionowej ścianie starego kredensu, że zbliża się świt niosący nadzieję wyzwolenia od strachów nocy. Męczyła go dusznota, więc odkrył się skwapliwie, lecz dotkliwy chłód nie dał ulgi. Serce biło niespokojnie, jakby we śnie, z którego dopiero co się uwolnił, przebiegał realnie obszary zwidów i lęku. Powoli z owych strzelistych kształtów niepokoju
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego