Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
czyści na to, niechaj każde z nas załatwia to na uboczu. Tak, mój jedyny.
- Jak to!!!
- O, widzisz! Znowuż poddajesz się bezrozumnej złości. Uspokój się, wyglądasz jak furiat. Nie krzycz przynajmniej. Miałam cię za subtelniejszego.
Przez długą chwilę złość i rozpacz nie pozwoliły słowa wymówić Lucjanowi. Potem jednak wybuchnął:
- Pani jest... tak, świnia pani jest! Czy zdajesz sobie sprawę ze swej podłości? Masz takiego specjalnego... więc ja mam... och, co za ohyda! Przecież to jest potworne... nie jesteś chyba przy zdrowych zmysłach. W takiej chwili, teraz... to jest cynizm, wstrętny, bezduszny. Och, żebym cię już nigdy nie spotkał w swym życiu. Jesteś
czyści na to, niechaj każde z nas załatwia to na uboczu. Tak, mój jedyny.<br>- Jak to!!!<br>- O, widzisz! Znowuż poddajesz się bezrozumnej złości. Uspokój się, wyglądasz jak furiat. Nie krzycz przynajmniej. Miałam cię za subtelniejszego.<br>Przez długą chwilę złość i rozpacz nie pozwoliły słowa wymówić Lucjanowi. Potem jednak wybuchnął:<br>- Pani jest... tak, świnia pani jest! Czy zdajesz sobie sprawę ze swej podłości? &lt;page nr=137&gt; Masz takiego specjalnego... więc ja mam... och, co za ohyda! Przecież to jest potworne... nie jesteś chyba przy zdrowych zmysłach. W takiej chwili, teraz... to jest cynizm, wstrętny, bezduszny. Och, żebym cię już nigdy nie spotkał w swym życiu. Jesteś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego