Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
trochę bardziej, niż to wynikało z biegania. Dorota nie przejęła się. Nie miała siły.
- Ja... ja nie żartu... ję! - rozkaszlała się. - On naprawdę... To była taka mała... rakieta... Walizkowa. Słowo! Tam, przy plaży! Miał... furgonetkę. Białą. Taki stary mercedes albo coś.
- Rakieta walizkowa? No, to raczej nie merc. Bond nie jeździ byle mercem, a już starym w żadnym wypadku.
- Ale...
Śmiejąc się, kierowca zwolnił sprzęgło. Nim Dorota ochłonęła, wóz był przy zakręcie. Patrzyła za nim do końca, łudząc się jeszcze, że skręci w prawo. Ale oczywiście pojechał w lewo, ku miastu.
- Ale palanty - mruknęła Monika. Postały chwilę, po czym bez słowa
trochę bardziej, niż to wynikało z biegania. Dorota nie przejęła się. Nie miała siły.<br>- Ja... ja nie żartu... ję! - rozkaszlała się. - On naprawdę... To była taka mała... rakieta... Walizkowa. Słowo! Tam, przy plaży! Miał... furgonetkę. Białą. Taki stary mercedes albo coś.<br>- Rakieta walizkowa? No, to raczej nie merc. Bond nie jeździ byle mercem, a już starym w żadnym wypadku.<br>- Ale...<br>Śmiejąc się, kierowca zwolnił sprzęgło. Nim Dorota ochłonęła, wóz był przy zakręcie. Patrzyła za nim do końca, łudząc się jeszcze, że skręci w prawo. Ale oczywiście pojechał w lewo, ku miastu.<br>- Ale palanty - mruknęła Monika. Postały chwilę, po czym bez słowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego