czy byliśmy tego dnia w szkole czy nie, to od razu był taki wskazujący palec.<br>Z <name type="person">Robertem Łaszkiewiczem</> połączyło nas jeszcze to, o czym na początku zacząłem mówić, czyli malowanie. Malowanie, rysowanie, nawet próbowaliśmy razem chodzić na jakieś kółka plastyczne. Z tych kółek to nigdy nic nam nie wychodziło, ale jeździliśmy do Kazimierza Dolnego i tam malowaliśmy obrazy. To było w czasach, kiedy miałem szesnaście czy siedemnaście lat, byłem w szkole średniej, chyba druga-trzecia klasa. Przez trzy lata z rzędu jeździliśmy do Kazimierza w czasie Wielkanocy. Moja mama jakoś to nie za bardzo tolerowała. Pamiętam, jak pierwszy raz jechaliśmy, to