się w fotelikach i "gustowali" karty, odsłaniając je powoli, jakby w oczekiwaniu cudu, podczas gdy Roman wyzywająco oznajmiał, jakiej karty potrzebuje wprost kpił sobie ze szczęścia, które jakby urażone jego pogardą, uparcie pchało mu się w ręce <page nr=269>.<br>- Serwus, głupi! - zawołał wyciągając jokera z talii. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i rzucił jokera na stół.<br>Krostowate twarze przybrały ziemisty odcień, szczęki poruszyły się, oczy łakomie spojrzały na pieniądze leżące na stole.<br>- Trup? - zapytał Roman.<br>Widząc, że obaj przegrali, zamówił flaszkę wódki i maszynkę kawy, po czym zgarnął pieniądze ze stołu - razem z drobnymi za pukanie i "glaty" wygrał dziewięćdziesiąt złotych.<br>- No, widzisz, tak