Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Słońce dojrzało, sypało szczodrze, powietrze, które wdychali, było zimne, kłębki pary tryskały z ust, nosili ciepłą wilgoć na policzkach. Pod drzewami zalegał garbaty cień, poszarpany, w niektórych miejscach czarny, w innych szarawy. Wojna jest szara, on, który powtarzał zawsze: "orły są szare", zaczął nienawidzić tego koloru. Tęsknił do zdrowego błękitu, jurnej zieleni, byczej czerwieni i rozpustnej żółci. Palił, mrużył oczy, a ksiądz gorzko wzdychał i po kolejnym takim ostentacyjnym wypuszczeniu z siebie powietrza zapytał:
- Jakie ma pan plany?
Jassmont zaciągnął się papierosem, patrzył ponad dachem niedalekiej plebanii na zielonoczarne świerki, potem na sam budynek, duży, bezduszny, niczym koszary. Dalej na kamienny
Słońce dojrzało, sypało szczodrze, powietrze, które wdychali, było zimne, kłębki pary tryskały z ust, nosili ciepłą wilgoć na policzkach. Pod drzewami zalegał garbaty cień, poszarpany, w niektórych miejscach czarny, w innych szarawy. Wojna jest szara, on, który powtarzał zawsze: "orły są szare", zaczął nienawidzić tego koloru. Tęsknił do zdrowego błękitu, jurnej zieleni, byczej czerwieni i rozpustnej żółci. Palił, mrużył oczy, a ksiądz gorzko wzdychał i po kolejnym takim ostentacyjnym wypuszczeniu z siebie powietrza zapytał:<br>- Jakie ma pan plany?<br>Jassmont zaciągnął się papierosem, patrzył ponad dachem niedalekiej plebanii na zielonoczarne świerki, potem na sam budynek, duży, bezduszny, niczym koszary. Dalej na kamienny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego