Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
dłużej, ale kapitan Petersen wpadnie na dzień-dwa i znowu wyruszy w podróż. Tak już oswoił się z myślą, iż willa przy ulicy Valtoevej w Kopenhadze jest raczej abstrakcją, że dziwi się, gdy się go pyta, kiedy właściwie wykorzysta należny mu urlop.
- Prędzej chyba wpadnę znowu do Gdyni, gdzie byłem jut 95 razy w swoim życiu, niż do Kopenhagi, gdzie niby "stale mieszkam".

OKRĘT WIDMO ZDEMASKOWANY
Było to dnia, w którym Amerykanie wystrzelili swą drugą rakietę kosmiczną z kapitanem Grissomem na pokładzie. Nad wodami oceanu, w miejscu spodziewanego lądowania - a raczej wodowania - kosmonauty, uwijały się helikoptery. Powierzchnię morza pruły statki, oczekujące
dłużej, ale kapitan Petersen wpadnie na dzień-dwa i znowu wyruszy w podróż. Tak już oswoił się z myślą, iż willa przy ulicy Valtoevej w Kopenhadze jest raczej abstrakcją, że dziwi się, gdy się go pyta, kiedy właściwie wykorzysta należny mu urlop. <br>- Prędzej chyba wpadnę znowu do Gdyni, gdzie byłem jut 95 razy w swoim życiu, niż do Kopenhagi, gdzie niby "stale mieszkam".&lt;/div&gt;<br><br>&lt;div&gt;&lt;tit&gt;OKRĘT WIDMO ZDEMASKOWANY&lt;/tit&gt;<br>&lt;intro&gt;Było to dnia, w którym Amerykanie wystrzelili swą drugą rakietę kosmiczną z kapitanem Grissomem na pokładzie. Nad wodami oceanu, w miejscu spodziewanego lądowania - a raczej wodowania - kosmonauty, uwijały się helikoptery. Powierzchnię morza pruły statki, oczekujące
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego