Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
siedziała zamyślona.
- Spodobał ci się? - zagadnął Stach. - Przystojny.
- Dawno nie rozmawiałam z kimś, kto umie ładnie się wysłowić.
- To nie powód, abyś go kokietowała.
- Och, to bez znaczenia. I tak jesteś ten pierwszy.
Rozmawiali ściszonymi głosami.
- Ta wspólna rodzinna prycza dla sześciu osób doprowadza mnie do rozpaczy. Gdybyśmy mieli choć kąt dla siebie.
- Wszędzie ciasno. Nawet tej ziemianki niektórzy nam zazdroszczą. Latem mamy step, poczekaj do wiosny.
- Kiedy okropnie za tobą się stęskniłem.
- A ja nie?
Spojrzeli sobie w oczy.
- Lepiej o tym nie mówić.
- Ba, gdyby można było również nie myśleć! Śnisz mi się po nocach. Niebywałe. Leżymy przecież na
siedziała zamyślona.<br>- Spodobał ci się? - zagadnął Stach. - Przystojny.<br>- Dawno nie rozmawiałam z kimś, kto umie ładnie się wysłowić.<br>- To nie powód, abyś go kokietowała.<br>- Och, to bez znaczenia. I tak jesteś ten pierwszy.<br>Rozmawiali ściszonymi głosami.<br>- Ta wspólna rodzinna prycza dla sześciu osób doprowadza mnie do rozpaczy. Gdybyśmy mieli choć kąt dla siebie.<br>- Wszędzie ciasno. Nawet tej ziemianki niektórzy nam zazdroszczą. Latem mamy step, poczekaj do wiosny.<br>- Kiedy okropnie za tobą się stęskniłem.<br>- A ja nie?<br>Spojrzeli sobie w oczy.<br>- Lepiej o tym nie mówić.<br>- Ba, gdyby można było również nie myśleć! Śnisz mi się po nocach. Niebywałe. Leżymy przecież na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego