Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Naraz kolejna postać z palącą się głową i świetlistymi oczodołami zatoczyła się przed zawaloną ścianą. Krzyki, żeby ratować, czymkolwiek, ubraniem, kurtką, swetrem przydusić, gasić, wodą polewać. Beznadziejne... Kolejny strażak w srebrzystym uniformie cofał się w pośpiechu. Znowu ktoś, i jeszcze, jeszcze, ogniste ciała jak robaki wypełzały z szaleńczego ognia i kładły się pokotem kilka metrów przed tłumem. Zygmunt o mało nie zemdlał. Z boku usłyszał znajome hukanie. To jednoręki Wojtuś z Kucem, który patrzył oczarowany na wynurzające się z ognia postacie. Coś mu chyba strzeliło do łba, bo naraz wyrwał się do przodu.
- Kuc, wracaj, idioto, ale już! - Wojtuś machnął groźnie
Naraz kolejna postać z palącą się głową i świetlistymi oczodołami zatoczyła się przed zawaloną ścianą. Krzyki, żeby ratować, czymkolwiek, ubraniem, kurtką, swetrem przydusić, gasić, wodą polewać. Beznadziejne... Kolejny strażak w srebrzystym uniformie cofał się w pośpiechu. Znowu ktoś, i jeszcze, jeszcze, ogniste ciała jak robaki wypełzały z szaleńczego ognia i kładły się pokotem kilka metrów przed tłumem. Zygmunt o mało nie zemdlał. Z boku usłyszał znajome hukanie. To jednoręki Wojtuś z Kucem, który patrzył oczarowany na wynurzające się z ognia postacie. Coś mu chyba strzeliło do łba, bo naraz wyrwał się do przodu.<br>- Kuc, wracaj, idioto, ale już! - Wojtuś machnął groźnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego