tym, mam w domu męża - operatora filmowego, z którym wielokrotnie pracowałam i tysiąckrotnie błagałam, zaklinałam, obiecywałam różne rzeczy za urodę, a on, od lat niezmiennie powtarza:<br>- Krysiu - nie da się, chyba że oświetlę jak "Dynastię" czy "Isaurę" (czyli wszystko równo, bez półcieni), a tego nie możesz ode mnie wymagać.<br>Oczywiście kłamie trochę bo wiadomo, że od operatora i jego "malowania" nas światłem zależy bardzo, bardzo wiele, my kobiety-aktorki, wiemy że wśród nich są tacy, którzy nie odróżniają nas od krzeseł i tak nas fotografują. Ale... prawdą jest też, że w czasach Poli Negri, Smosarskiej, czy nawet młodej Szaflarskiej czy Wysockiej