Wszystkiego trzy tysiące rubli. A Władyś... Cóż Władyś! I tak do Berlina pojechał. <br>Różę krew zalała. <br>- Ach, ach, nie mogę słuchać! Miejże wstyd, milcz przynajmniej! "Władyś pojechał". Ale, gdybyś ty na emeryturze w popadijnym domku, gotówkę wydawszy, osiadł, któż by jemu na studia berlińskie dawał? W <orig>prikazcziki</> musiałby iść, brodatemu kacapowi wysługiwać się. Ot, i patriotyzm! Ot. i Polska, ot, i baranek katolicki pokazał się! A ja - podła jędza, ran męczeńskiej ojczyzny niepamiętna - nie zgodziłam się jednak na <orig>słobodkę</>! Póty kołatałam, do kuratora słodkie oczy robiłam, póki nie przeciągnęłam ciebie do "Polski ukochanej" z powrotem! <page nr=145> <br>- Tak, tak, przeciągnęłaś, bo taka fantazja