Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
dobrze francuskiego?
- Nie - uciąłem, wciąż widząc, że cały ów temat był mu
szczególnie niemiły, więc dawałem szansę, aby przestał się go
trzymać, lecz on już połknął haczyk, stanowczo za głęboko.
- Markiz de Sade... - mruknął, kręcąc głową.
- Nic sobie z tego nie rób, pamiętaj - nalegałem.
- Mów, co chcesz - rzekł człowiek z kacetu.
- Tak czy owak poczuwam się do winy...
Ale to już moja rzecz!
Lepiej było wcale się nie urodzić, a urodziwszy się, lepiej było
od razu umrzeć...
- Czyżby? - żachnąłem się, gotów natychmiast wyszydzić ów sąd.
- To Seneka.
Nie jestem aż taki mądry... - powiedział.
- No dobrze.
Skończmy z tym.
Zapal sobie papierosa
dobrze francuskiego?<br> - Nie - uciąłem, wciąż widząc, że cały ów temat był mu<br>szczególnie niemiły, więc dawałem szansę, aby przestał się go<br>trzymać, lecz on już połknął haczyk, stanowczo za głęboko.<br> - Markiz de Sade... - mruknął, kręcąc głową.<br> - Nic sobie z tego nie rób, pamiętaj - nalegałem.<br> - Mów, co chcesz - rzekł człowiek z kacetu.<br> - Tak czy owak poczuwam się do winy...<br> Ale to już moja rzecz!<br> Lepiej było wcale się nie urodzić, a urodziwszy się, lepiej było<br>od razu umrzeć...<br> - Czyżby? - żachnąłem się, gotów natychmiast wyszydzić ów sąd.<br> - To Seneka.<br> Nie jestem aż taki mądry... - powiedział.<br> - No dobrze.<br> Skończmy z tym.<br> Zapal sobie papierosa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego