nowych materiałów. W roku zamrożonych kredytów i trudności z zakupem nowych jachtów jest to jedyny sposób odtworzenia floty. A więc syczą palniki i stukają młotki. Brygada ma swoje narzędzia, ale pracuje w pomieszczeniach klubowych. Remont kosztuje tyle co nowy jacht. Podyktowany jednak koniecznością musi być przeprowadzony. Spróchniałe w dziesięcioletniej żegludze kadłuby i lecące żeglarzom na głowy maszty muszą być wymienione. Odbudowanie jachtu kosztuje około czterech i pół miliona złotych nawet jeśli klub wydzierżawi do prac swoje hangary. Na pierwszy ogień idą jachty najstarsze. Zachęcone tym przykładem do ZDG "Ster" zwracają się szkutnicy Stoczni Jachtowej imienia Conrada, ponieważ tu mogą zarobić więcej