albo parę świeżuteńkich jeszcze rękawiczek glacé pod dziadku. Mimo przynęt popadał w roztargnienie - a po chwili znowu dyskutował, opowiadał, zaśmiewał się z matką. <br>Martę bardzo lubił. Przywoził jej zabawki, nazywał "pani Kornacka", że taka poważna. Róża niechętnym okiem patrzyła na pogawędki rodzeństwa. Zaraz pierwszego dnia kazała zazwyczaj córce pokazywać <page nr=137> Władysiowi kajety z najlepszymi wypracowaniami, przez cały ciąg wizyty brata. Marta chodziła odświętnie ubrana, z kokardą we włosach. Ale matka wyprawiała ją do pokoju, skoro to tylko było możliwe. przerywała jej odzywki. <br>- No, dobrze już, dobrze, idź do babci. <br>Albo: <br>- Nie popisuj się. Nie męcz brata. Chyba rozumiesz, że przyjechał odpocząć. <br>A