Dotąd nikt nie czuł zmęczenia mimo krótkiego snu i przebytych pieszo ponad 40 kilometrów, w dodatku w kopnym śniegu. Pod wpływem ciepła, poczucia bezpieczeństwa i gorącej zupy, jaką nas poczęstowano, przyszła na nas fala takiej senności, że po prostu padłyśmy na posłania tak, jakeśmy stały. Nie pamiętam, czy spałam na kanapie, czy na gołej podłodze, czy zdążyłam przynajmniej zdjąć kapce, dość że obudziłam się dopiero przed świtem, gdy nasza gospodyni zaczęła nami potrząsać i kusić gorącą herbatą. Pierwsze kroki po opuszczeniu domu nie były łatwe. Nogi robiły wrażenie obcych, nie moich, nie miałam nad nimi władzy. Z trudem poruszałam te ciężkie