Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
przystrzyżony, oko bystre, tyle że krok już nie taki pewny... Z własnym przewodnikiem podobno przyjechali. - I do kuchni.
Z korytarza głos proboszcza. Z Gertą. Teraz w drzwiach, zarumieniony, wesoły.
- Już przychodzę.
Po chwili zjawił się. Ruchem ręki podziękował za zupę.

- Częstowali mnie tam... Nie mogłem odmówić. Mieli ze sobą wymyślne kanapki z hotelu. - Śmieje się.
- Jakiś koniak. Byli przekonani, że my tu głodujemy. Hans ponad rękami Gerty stawiającej talerze z dzwonkami szczupaka:
- To... byli kombatanci? - I widzi, że wprawił księdza w zakłopotanie.
- Nie wiadomo, czy... sami kombatanci... niemniej... chyba tak. - Zaczerwieni się. - Sądząc po modlitwie i poświęceniu grobów.
- Niemieckich, wojennych?
- Tak
przystrzyżony, oko bystre, tyle że krok już nie taki pewny... Z własnym przewodnikiem podobno przyjechali. - I do kuchni. <br>Z korytarza głos proboszcza. Z Gertą. Teraz w drzwiach, zarumieniony, wesoły. <br>- Już przychodzę. <br>Po chwili zjawił się. Ruchem ręki podziękował za zupę. <br><br>- Częstowali mnie tam... Nie mogłem odmówić. Mieli ze sobą wymyślne kanapki z hotelu. - Śmieje się. <br>- Jakiś koniak. Byli przekonani, że my tu głodujemy. Hans ponad rękami Gerty stawiającej talerze z dzwonkami szczupaka: <br>- To... byli kombatanci? - I widzi, że wprawił księdza w zakłopotanie. <br>- Nie wiadomo, czy... sami kombatanci... niemniej... chyba tak. - Zaczerwieni się. - Sądząc po modlitwie i poświęceniu grobów. <br>- Niemieckich, wojennych? <br>- Tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego